Łukasz Ciszek to aktualny mistrz Polski w parałucznictwie klasycznym.

Łukasz Ciszek z Sułkowa będzie reprezentował Polskę na Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio

Łukasz Ciszek z Sułkowa, utalentowany parałucznik, aktualny mistrz Polski w łucznictwie osób z niepełnosprawnością, jako jedna z dwóch osób w kraju będzie reprezentował Polskę na Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio w dniach 27 sierpnia – 4 września.

Pan Łukasz ma 41 lat i mieszka w Sułkowie koło Krasocina. Jest żonaty, ma dwie córki. Od czterech lat jest zawodnikiem Zrzeszenia Sportu i Rehabilitacji Start Kielce, a od dwóch lat członkiem Kady Narodowej.

Łucznictwem olimpijskim zajmuje się od 2017 roku, kiedy to uległ poważnemu wypadkowi w pracy, doznając urazu obu nóg – na prawej nosi obecnie protezę, a na lewej ortezę.

Pomimo tak strasznego wypadku, nie załamał się, a ukojenie w cierpieniu przyniosło mu wyczynowe strzelanie z łuku. Szybko okazało się, że ma talent do tej dyscypliny olimpijskiej.

Już w 2019 roku zajął 6 miejsce w Pucharze Świata w Dubaju, zdobył dwukrotnie Mistrzostwo Polski i raz wicemistrzostwo w łucznictwie klasycznym osób z niepełnosprawnością. Aktualnie Łukasz Cieszek z niewielkiego Sułkowa ma tytuł mistrza Polski.

Staram się codziennie postrzelać z łuku do tarczy, którą mam na podwórku. Strzelam z odległości 70 metrów. Ćwiczę też w klubie Stella Kielce – opowiada utalentowany parałucznik z Sułkowa.

Już niebawem będzie mógł powalczyć w Tokio z najlepszymi łucznikami na świecie. Będzie tam jedynym zawodnikiem z województwa świętokrzyskiego i jednym z dwóch reprezentantów naszego kraju w tej dyscyplinie.

Pomimo tak dużego wyróżnienia i zaszczytu pan Łukasz nie liczy na większy sukces. Powód jest banalny.

Na Igrzyska Paraolimpijskie pojadę tylko z jednym łukiem, co jest, niestety, ewenementem na skalę światową, gdyż standardem jest, iż zawodnicy kadr narodowych posiadają dwa łuki na wypadek jakieś awarii. Start z jednym łukiem jest bardzo ryzykowany, gdyż nawet drobna usterka może wykluczyć zawodnika z rywalizacji, dlatego zawsze musi być łuk zapasowy. Dobrze chociaż, że będę miał zapas sześciu dodatkowych strzał, bo w Dubaju, gdzie zająłem szóste miejsce na świecie, miałem do dyspozycji tylko sześć strzał na sześć oddanych strzałów – opowiada Łukasz Ciszek.

 

Dlatego nie liczę na większy sukces. Trzeba powiedzieć, że jesteśmy w tyle, jeśli chodzi o światowe łucznictwo, z powodu braków sprzętowych i niedofinansowania. To przykre, ale niestety prawdziwe – dodaje z zażenowaniem mistrz Polski z Sułkowa.

Pomimo swojego wielkiego talentu i spektakularnych sukcesów pan Łukasz nie otrzymał nawet stypendium sportowego, które pomogłoby mu finansowo w rozwijaniu pasji i osiąganiu kolejnych sukcesów rangi ogólnopolskiej i światowej. Dużą część kosztów musi pokrywać z własnej kieszeni.

Ale kwestie finansowe to nie jedyny problem. Łukasz Ciszek cały czas zmaga się z bólem amputowanych kończyn. Jak mówi, od półtora roku ma skierowanie i czeka na operację nóg, która ciągle jest odraczana z powodu pandemii Covid-19. Co trzy lata musi też wymieniać protezę prawej nogi, której koszt (około 60 tysięcy złotych) przekracza wielokrotnie możliwości finansowe naszego mistrza z Sułkowa.

Zbiórka na łuk - potrzeba 15 tysięcy zł
Łukasz Ciszek na igrzyska ma jechać ze starym łukiem i kompletem treningowych strzał. Nie może liczyć na wsparcie z federacji łuczniczej, ani z ministerstwa, bo kwalifikację wywalczył niemal w ostatniej chwili i nie znalazły się żadne środki na ten cel. Kielecki klub sportowy pana Łukasza zorganizował zbiórkę, by sfinansować polskiemu olimpijczykowi nowy łuk wyczynowy (trzeba zebrać 15 tysięcy złotych). Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/tokio2020

Rafał Banaszek

 

UDOSTĘPNIJ