27-letni mężczyzna z gminy Krasocin wszedł na ośmiometrową kratownicę bramki trakcyjnej znajdującą się nad linią kolejową. Zagroził, że skoczy na tory. Policjanci weszli po niego, narażając życie. Uratowali go.
Wszystko zaczęło się w niedzielę przed godziną 11. Wtedy to dyżurny włoszczowskiej policji otrzymał zgłoszenie o tym, że jeden z mieszkańców gminy Krasocin wszedł na trakcje kolejową i grozi odebraniem sobie życia.
Wszystkie służby ratownicze w powiecie postawiono na równe nogi. Błyskawicznie pojawiły się trzy samochody państwowej i jeden ochotniczej straży pożarnej, policja, pogotowie, służby kolejowe.
Wyłączono zasilanie elektryczne i zatrzymano ruch pociągów. Strażacy i policjanci stali na dole ze skokochronem i asekurowali desperata przed ewentualnym skokiem. Na miejsce wezwano też strażaków ze specjalistycznej grupy ratownictwa wysokościowego Kielce 3.
Przyjechało trzech policyjnych psychologów (negocjatorów), którzy próbowali nakłonić młodego człowieka do zejścia na ziemię. Nie udało się go przekonać.
Gdy próbował targnąć się na życie, policjanci bez żadnych zabezpieczeń, narażając swoje życie weszli na ośmiometrowy słup trakcji kolejowej, po czym obezwładnili mężczyznę – opowiada Monika Jałocha, oficer prasowy włoszczowskiej policji.
Chwilę później dołączyło do nich dwóch ratowników wysokościowych. Zapięli desperata w specjalną uprząż i bezpiecznie opuścili na dół z jednym ze strażaków.
Gdy trafił w ręce policji przebadano go na obecność alkoholu. – Miał 2,5 promila we krwi – informuje Monika Jałocha. Został przekazany załodze karetki, po czym przewieziony do szpitala.
Na kilka godzin wstrzymano ruch pociągów w kierunku Kielc i Częstochowy. Składy, jak się dowiedzieliśmy, były opóźnione o 220 minut.
To była pierwsza taka akcja ratownicza w powiecie włoszczowskim. Trwała około 3 godzin.
/RB/