Na miejscu tragedii pracowali do północy włoszczowscy policjanci i strażacy.

Zginęło dwoje małych dzieci we Włoszczowie. Najtragiczniejszy w skutkach pożar domu mieszkalnego w powiecie

Nie żyje dwóch braci w wieku 5 i 6 lat z Włoszczowy. Powodem ich śmierci było ostre zatrucie tlenkiem węgla. Takiego tragicznego zdarzenia jeszcze w powiecie włoszczowskim nie było. 22 listopada odbył się pogrzeb dzieci.

Wielką tragedią zakończył się pożar drewnianego domu mieszkalnego przy ulicy 1 Maja w mieście, który wybuchł w środę, 17 listopada przed godziną 18. Po przyjeździe na miejsce służby ratunkowe otrzymały informację, że wewnątrz mogą znajdować się dzieci. Rodziców nie było w tym czasie w domu.

Z płonącego budynku strażacy z pomocą policjanta, który mieszka w pobliżu i nie był tego dnia na służbie, wynieśli dwójkę nieprzytomnych chłopców i przekazali zespołowi ratownictwa medycznego. Bracia w wieku 5 i 6 lat zostali przewiezieni karetką do pobliskiego szpitala.

Po godzinie 19 dotarła informacja, że ich życia nie udało się uratować. Zmarli na skutek zaczadzenia, co potwierdziła przeprowadzona 18 listopada sekcja zwłok – zobacz wydany 19 listopada komunikat rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

W budynku socjalnym mieszkały jeszcze dwie inne rodziny. Kiedy wybuchł pożar, w domu przebywali tylko dwaj mali chłopcy. Pozostali domownicy byli poza budynkiem – ojciec dzieci przebywał na terenie posesji, a matka na treningu sportowym z innym dzieckiem.

W akcji ratowniczo-gaśniczej, która trwała około sześć godzin i zakończyła się przed północą, brało udział 9 zastępów strażackich – w sumie około 30 strażaków-ratowników z państwowej i ochotniczej straży pożarnej, policja i prokurator.

Na miejsce zdarzenia przybył też burmistrz Włoszczowy Grzegorz Dziubek. Zapewnił on pomoc dla trzech rodzin zamieszkujących budynek, który znajduje się w bliskim sąsiedztwie gminnej hali Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Pogorzelcom zaoferowano lokal zastępczy w Rogienicach i pomoc psychologiczną. Jedna rodzina już zamieszkała w Rogienicach. Dla dwóch pozostałych samorząd ma wyremontować mieszkania docelowe z zasobów komunalnych, obecnie korzystają oni z lokali tymczasowych, między innymi na pływalni Nemo. Pogorzelcy otrzymali też 6 tysięcy złotych zasiłku na pierwsze potrzeby.

Samorząd chce, aby poszkodowani Boże Narodzenie spędzili już w nowym domu. Niewykluczone, że budynek, w którym doszło do tragedii, zostanie rozebrany, gdyż wewnątrz jest doszczętnie spalony i nie nadaje się do użytkowania.

Dzieci, które zginęły w pożarze, uczęszczały do Przedszkola Samorządowego numer 3. Placówka prowadzi obecnie zbiórkę odzieży, środków czystości i innych najpotrzebniejszych rzeczy codziennego użytku.

Z empatią do tej tragedii podeszły też firmy pogrzebowe – zakład Moniki i Artura Okręglickich z Włoszczowy pokrył koszty pogrzebu dzieci, natomiast firma pogrzebowa Ostrowieccy z Pińczowa nieodpłatnie skremowała ciała chłopców.

Za darmo odprawił też mszę świętą pogrzebową ksiądz prałat Zygmunt Pawlik 22 listopada. Proboszcz przekazał również datki z tacy na pomoc poszkodowanej rodzinie. Urny z prochami dzieci zostały złożone w rodzinnym grobie na cmentarzu komunalnym w mieście. Uroczystość miała skromny charakter. 

Trwa zbiórka pieniędzy na portalu zrzutka.pl. Zbiórkę pieniędzy i darowizn rzeczowych uruchomiła także Fundacja Jesteśmy Blisko. Puszki do wpłat pojawią się w najbliższych dniach między innymi w przedszkolu, do którego chodziły dzieci oraz w firmie ZPUE.

Policja pod nadzorem włoszczowskiej prokuratury prowadzi dochodzenie. W pierwszej kolejności śledczy chcą ustalić, jak doszło do powstania pożaru – w tym celu odbyły się już oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa.

Wstępnie ustalono prawdopodobną przyczynę – to zwarcie instalacji elektrycznej mogło doprowadzić do powstania ognia. Prokuratura Okręgowa w Kielcach nie potwierdza tej informacji, ani nie zaprzecza.    

Na razie, jak poinformował rzecznik prasowy kieleckiej prokuratury Daniel Prokopowicz, postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. – Nikogo nie zatrzymano, ani nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów – odpowiada prokurator.

Rafał Banaszek

 

UDOSTĘPNIJ