W środę, 10 kwietnia rozpoczął się ostatni egzamin trzecich klas gimnazjów. Potrwa trzy dni. Strajk nauczycieli nie przeszkodził w przeprowadzeniu egzaminów. Zresztą, część szkół i przedszkoli już nie strajkuje.
W środę odwiedziliśmy akurat Szkołę Podstawową numer 2 imienia Partyzantów Ziemi Włoszczowskiej. Do egzaminu z części humanistycznej (historia, wiedza o społeczeństwie i język polski) przystąpiło tutaj 52 uczniów.
W czwartek, 11 kwietnia gimnazjaliści zmierzą się z częścią przyrodniczą (biologia, chemia) oraz „królową nauk”, czyli matematyką. W piątek czeka ich egzamin językowy (angielski, niemiecki). Gimnazjaliści z „dwójki”, z którymi rozmawialiśmy, byli zadowoleni po pierwszym dniu maratonu egzaminacyjnego.
Strajk nauczycieli we Włoszczowie, który trwa od poniedziałku, 8 kwietnia, zgodnie z zapewnieniami burmistrza Grzegorza Dziubka, nie miał negatywnego wpływu na przebieg egzaminów.
Zabezpieczyliśmy komisje egzaminacyjne, w których zasiedli niestrajkujący nauczyciele. U nas, na 49 nauczycieli w szkole, w strajku uczestniczyło w środę 31 osób i ta liczba zmniejsza się od poniedziałku. Pozostali nauczyciele, którzy nie strajkują, opiekują się dziećmi, prowadzą z nimi zajęcia opiekuńczo-wychowawcze. Zapewniamy uczniom dowozy, funkcjonuje kuchnia i świetlica – opowiadał Zbigniew Hamera, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 2 we Włoszczowie.
Sytuacja w szkołach jest monitorowana na bieżąco przez burmistrza, Samorządowe Centrum Oświaty oraz Kuratorium Oświaty w Kielcach.
Jak ustaliliśmy, nie tylko zmniejsza się liczba strajkujących pedagogów z dnia na dzień, ale niektóre szkoły i przedszkola w naszym powiecie już zawiesiły akcje protestacyjne, między innymi dwie placówki w gminie Moskorzew i gminie Kluczewsko, Przedszkole Samorządowe numer 2 we Włoszczowie, czy przedszkole w Seceminie.
Te placówki oświatowe, jak się dowiedzieliśmy, zaakcentowały swoją solidarność z pozostałymi, strajkującymi szkołami, jednak postanowiły wycofać się z dalszej akcji protestacyjnej.
Powodem, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, mogą być pieniądze, których strajkujący nauczyciele po prostu nie dostaną od organów prowadzących, czyli gmin. Między innymi dlatego część belfrów wolała wrócić do pracy.
Rafał Banaszek