Ludzie nie mieścili się na sali konferencyjnej Urzędu Gminy, gdzie weszli z takimi banerami.

Rada Miejska we Włoszczowie kategorycznie przeciwna budowie zakładu utylizacji padliny. Mieszkańcy dalej protestują

19 września Rada Miejska we Włoszczowie jednogłośnie wyraziła kategoryczny sprzeciw wobec budowy zakładu produkcji wysokogatunkowych protein w mieście. Mimo kolejnego zapewnienia samorządu, że zakład utylizacji padliny nie powstanie, mieszkańcy dalej protestują.

19 sesja odbyła się jedna z najbardziej burzliwych sesji w tej kadencji samorządu. Podobnie jak dzień wcześniej na komisjach, do Urzędu Gminy przybył tłum niezadowolonych mieszkańców z tymi samymi banerami i hasłami na ustach. Ludzie nie mieścili się w sali konferencyjnej magistratu, spora część stała na zewnątrz.

Nie dla padliny

Od blisko miesiąca, to jest od pierwszej manifestacji pod starostwem, nie milkną burzliwe protesty w mieście po tym, jak 23 marca Gmina Włoszczowa wydała decyzję o warunkach zabudowy dla kontrowersyjnego zakładu firmy Farmutil przy ulicy Przedborskiej.

Wniosek dotyczył  fabryki produkcji wysokogatunkowych protein, która – jak się później okazało – ma zajmować się utylizacją padliny, co ustalili przypadkowo i nagłośnili sami mieszkańcy. To wzbudziło niepokój społeczeństwa, które zmobilizowało się jak nigdy dotąd. Od blisko miesiąca temat „Nie dla padliny we Włoszczowie” nie schodzi z ust całego miasta i powiatu. O sprawie nie wiedzieli też radni miejscy – dowiedzieli się dopiero w sierpniu.  

Ostra krytyka władz

Sesja Rady Miejskiej właściwie nie wniosła nic nowego do sprawy. W większości przewijały się te same wątki, co podczas dwóch wcześniejszych protestów w Starostwie Powiatowym. Ludzie nie szczędzili krytyki pod adresem władz gminy. Padły mocne słowa. Po raz pierwszy oberwało się też radnym.

Mówiono o kryzysie samorządu terytorialnego, o potrzebie przejęcia władzy po wyborach samorządowych w gminie przez grupę inicjatywną osób, która nagłośniła sprawę, o największej aferze dziesięcioleci, o robieniu interesów z „niebezpiecznymi” ludźmi. I przede wszystkim zarzucano władzy to, że nie przeprowadziła wcześniej konsultacji społecznych z ludźmi.

Nie można nic robić wbrew woli społeczeństwa. Takie sprawy powinno się konsultować z mieszkańcami, czy oni chcą danej inwestycji, czy nie – mówił radny wojewódzki Artur Konarski.

Gromy spadły na radnych miejskich. – Zobaczcie, radni kochani. Mieszkańcy zadają pytania, konsultują się z prawnikami, znajdą paragrafy, pokazują wam na tacy, co macie zrobić. A wy siedzicie cicho i nie odzywacie się nic, nie dbacie o nasze interesy, jesteście bierni w tej sprawie. Róbcie coś, pokażcie nam, że warto było na was zagłosować! – zarzucała rajcom Bożena Dorywalska, mieszkanka Włoszczowy. 

Zgodnie z prawem, nie po cichu

Władze gminy bronią swojej decyzji. Zarówno burmistrz Grzegorz Dziubek, jak i radca prawny Urzędu Gminy Ewa Kokowska oraz urbanista Rafał Kozieł z Kielc, który współpracował z gminą i uczestniczył w procedowaniu wniosku Farmutilu, twierdzili, że decyzja o warunkach zabudowy dla tej inwestycji została wydana zgodnie z przepisami prawa i że gmina, podobnie jak i inne instytucje i organy, nie znalazły żadnych przesłanek do wydania decyzji odmownej. 

Po raz kolejny powtarzam – nic nie było robione po cichu, bo inne instytucje i organy takie jak Starostwo Powiatowe, Zarząd Dróg Powiatowych, Wody Polskie, czy Urząd Marszałkowski posiadały wiedzę w tym temacie. Instytucje te otrzymały projekt decyzji o wyrażenie opinii. Wszystkie były pozytywne i bez uwag. Gdyby choć jedna opinia była negatywna, wtedy gmina wydałaby odmowną decyzję – podkreślał Grzegorz Dziubek.

Burmistrz analizuje sprawę od nowa

Grzegorz Dziubek przypomniał jednocześnie, że 5 września wznowił postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy i prowadzi obecnie czynności wyjaśniające. Wszystko zmierza do tego, żeby jego pierwotna decyzja została uchylona.

Jednocześnie włodarz przypomniał o szeregu zrealizowanych w mieście inwestycji dla dobra mieszkańców w ostatnich latach: – Zadajcie sobie państwo pytanie: czy ja, jako burmistrz chciałbym, aby we Włoszczowie działo się coś złego, żeby coś takiego powstało? – pytał.

Zburzyć inwestycję

Tymczasem mieszkańcy oczekiwali szybkich i konkretnych działań, unieważnienia decyzji tu i teraz, a nie obietnic. – Jeżeli pan to zrobi, uratuje pan swój honor i będzie miał pan naszą wdzięczność. Jeżeli będzie pan to przedłużał w nieskończoność, mamy prawo myśleć, że jednak pracuje pan na rzecz inwestora, a nie tych kochanych mieszkańców, jak pan o nas mówi – wyraziła się Małgorzata Wojcieszak, mieszkanka Włoszczowy.

Panie burmistrzu, to pan piwa nawarzył i pan to piwo musi wypić. Proszę nie spychać odpowiedzialności na starostę, na inne urzędy. Oczekujemy od pana, żeby skierował pan całą swoją energię na to, aby do budowy tego zakładu nie doszło. Tak, jak Regan powiedział w Berlinie do Gorbaczowa: „Proszę zburzyć ten mur”, tak samo dzisiaj pan musi zburzyć tę inwestycję – apelował radny Turczyński.

– Ta sytuacja nie skończy się dla nas dobrze  – ostrzegał Jarosław Czechowski, zarządca nieruchomości w mieście. – Mamy dwa warianty, które są dla nas fatalne. Pierwszy to taki, że ten zakład powstanie. A jeśli nawet nie powstanie, to będziemy mieli do czynienia z wieloletnimi procesami i gmina zapłaci spore odszkodowanie, które pokryjemy my wszyscy – twierdził. Podobny czarny scenariusz kreślił Piotr Turczyński.

Prośby o dialog

Wnikliwą analizę sprawy kontrowersyjnego zakładu prowadzi też Starostwo Powiatowe, które po wznowieniu postępowania przez burmistrza zawiesiło wydanie pozwolenia na budowę, o czym informował goszczący na sesji starosta Dariusz Czechowski. Po raz kolejny zaapelował do burmistrza.

Panie burmistrzu, siądźmy do stołu. Jest to bardzo trudna sprawa i trzeba ją rozwiązać – mówił Czechowski. – Ja też nie chcę żadnych przepychanek. Zapraszam do merytorycznej współpracy i dialogu – odparł Dziubek.

Również radni miejscy zaapelowali do starosty i burmistrza o podjęcie wspólnych działań wychodzących naprzeciw oczekiwaniom społecznym.

Jednogłośne stanowisko rady

Po burzliwej, trwającej równe dwie godziny dyskusji z mieszkańcami, radni miejscy jednogłośnie, to jest 15 głosami za przegłosowali negatywne stanowisko sprawie budowy zakładu produkcji wysokobiałkowych protein.

Treść stanowiska Rady Miejskiej.

Dziękuję wysokiej radzie za takie stanowisko. Gdybym miał możliwość podniesienia ręki, również bym to zrobił – stwierdził Grzegorz Dziubek.

Wiceprzewodniczący rady Jerzy Wiśniewski zapowiedział powołanie komisji złożonej z radnych, która będzie nadzorowała prace burmistrza i jego służb oraz będzie w stałym kontakcie z mieszkańcami.

Pomimo takich zapewnień ludzie opuszczali Urząd Gminy dalej niezadowoleni i oburzeni, gdyż dwa negatywne stanowiska włoszczowskich samorządów sprawy jeszcze nie kończą. Na zewnątrz słychać było skandowanie, okrzyki i puszczaną z głośnika piosenkę patriotyczną „Uwierz Polsko”, kończącą się słowami: „Dopomóż Boże nam, dopomóż nam”…

Burmistrz prosi inwestora o rezygnację

Dzień po posiedzeniu rady, 20 września włoszczowski magistrat poinformował na swojej stronie internetowej, że pod koniec sierpnia burmistrz wystąpił do inwestora z prośbą o zgodę na uchylenie swojej decyzji z 23 marca.

W odpowiedzi mailowej z 1 września firma Hartwig napisała, że spółka zamierza ponownie rozważyć realizację swojej inwestycji na terenie gminy Włoszczowa. Grzegorz Dziubek – jak informuje magistrat – nie ustaje w działaniach zmierzających do uchylenia swojej pierwotnej decyzji. Tego samego oczekuje od miesiąca społeczeństwo, które skierowało do gminy około 3 tysiące petycji.

Rafał Banaszek

UDOSTĘPNIJ