27 kwietnia wójt Secemina spotkał się z mieszkańcami Żelisławic w sprawie kanalizacji i szkoły podstawowej.

Burzliwe zebranie w Żelisławicach w sprawie reorganizacji szkoły. Rodzice zagrozili, że przeniosą dzieci do sąsiedniej gminy Włoszczowa

27 kwietnia w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Żelisławicach odbyło się burzliwe spotkanie wójta gminy z rodzicami uczniów. Ci w odwecie za likwidację przez Radę Gminy klas 4-8 zagrozili, że od nowego roku szkolnego przeniosą swoje dzieci do Szkoły Podstawowej w Czarncy.

Spotkanie wójta Secemina Tadeusza Piekarskiego z mieszkańcami zdominowały dwa tematy – budowa kanalizacji w pobliskich Żelisławiczkach oraz likwidacja przez Radę Gminy w lutym klas 4-8 miejscowej szkoły z powodu wysokich kosztów utrzymania placówki. I właśnie ten drugi temat wzbudził najwięcej kontrowersji podczas zebrania wiejskiego.

Część rodziców uczniów miała żal do wójta, że zbyt późno podjęto z nimi rozmowy o planowanej reformie szkoły, która od września ma być placówką filialną. W odwecie zagrozili, że przeniosą swoje dzieci do sąsiedniej gminy Włoszczowa, a konkretnie do Szkoły Podstawowej imienia Stefana Czarnieckiego w Czarncy.

I tak też się stało. Chęć posłania swoich dzieci z klas 2-7 od września do Czarncy wyraziło już na piśmie 32 rodziców. Zresztą, takie ultimatum rodzice uczniów postawili już rok temu, gdy władze gminy Secemin planowały identyczną reformę żelisławickiej szkoły.

Chodzi też o pieniądze. Nie jest tajemnicą, że za tymi dziećmi pójdzie subwencja oświatowa do sąsiedniej gminy w wysokości 15 tysięcy złotych na jednego ucznia (obecnie gmina Secemin dopłaca do każdego dziecka w Żelisławicach dodatkowe 17 tysięcy do rządowych pieniędzy).

Ja nie mogę państwa zmusić, żebyście zostawili swoje dzieci w naszej szkole. Liczę na państwa rozsądek. Chcę podkreślić jedną rzecz. Jeżeli dacie państwo swoje dzieci do Czarncy, to wy zamkniecie tę szkołę – stawiał sprawę jasno wójt Piekarski.

 

Słowa te bardzo nas krzywdzą i taka też opinia krąży po naszej wsi, że to źli rodzice zabierają dzieci i zamykają szkołę. Temu mówimy stanowcze NIE! Nasze działania są konsekwencją działań władz gminy, które wiedziały o naszych zamierzaniach już rok temu – twierdził Dariusz Janus, jeden z rodziców.

Wójt przypomniał też, że gmina zaoferowała rodzicom z Żelisławic wyjazd do Szkoły Podstawowej w Seceminie, żeby zapoznali się z tamtejszą placówką, do której miały trafić ich dzieci z klas 4-8, ale z wycieczki nie skorzystał nikt. Do Secemina przyjechała jedynie dyrektorka żelisławickiej szkoły i wójt.

Nie róbmy cyrku, proszę państwa. Dziwię się rodzicom, którzy wywożą dzieci z Żelisławic do Czarncy. Czy chcecie pracować tutaj i podatki płacić do Włoszczowy? Włoszczowa wam nie da ani kanalizacji, ani drogi. Te dzieci wrócą tu po kilku latach, tylko, żeby było do czego. Będzie tak, jak było ze szkołą w Woli Czaryskiej – tam też rodzice zbuntowali się i dali dzieci do szkoły w Radkowie, a potem wróciły do Secemina – przypominał Jarosław Słomiński, lokalny przewoźnik, który dowozi uczniów do szkół na terenie gminy Secemin.

Ja bym rodziców do końca nie winił, bo każdy rodzic ma prawo posłać dziecko tam, gdzie chce i to trzeba uszanować. Ja uważam, że szkoła w Żelisławicach powinna zostać w formie ośmioklasowej – podkreślał radny gminny Janusz Bartyzel z Żelisławiczek.

Miejscowi przedsiębiorcy Jarosław Słomiński i Ireneusz Bernat apelowali, żeby zbuntowani rodzice podjęli rozmowy z wójtem i dogadali się, dla wspólnego dobra. Powoływali się na lokalny patriotyzm, a zwłaszcza największe na tym terenie inwestycje, które realizuje dla mieszkańców gmina Secemin. – Zbudujmy coś pozytywnego, może jeszcze nie wszystko stracone – sugerował Ireneusz Bernat.

Do żelisławickiej szkoły uczęszcza obecnie 41 uczniów do klas 1-3, natomiast do przedszkola chodzi 25 dzieci. Z roku na rok, jak opowiadał wójt gminy, szkoła ta przynosiła coraz większy deficyt finansowy i gmina musiała do niej sporo dopłacać, gdyż subwencja oświatowa nie wystarczała na utrzymanie placówki. Już rok temu, żeby ograniczyć koszty, władze gminy planowały obniżyć stopień organizacyjny szkoły, ale ostatecznie skończyło się na połączeniu klas.

Jednak to działanie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, deficyt był coraz większy. Musieliśmy dopłacać do tej szkoły 600 tysięcy złotych na rok. Dlatego, żeby zatrzymać tę spiralę zadłużenia, zdecydowaliśmy się na zmianę struktury organizacyjnej szkoły, czyli zostawienie dwóch oddziałów przedszkolnych i klas 1-3. To da nam oszczędność rzędu 300-350 tysięcy złotych na rok. Jeśli zostawilibyśmy 8 klas, myślę, że w przyszłym roku musielibyśmy dołożyć z milion. To byłoby nie do udźwignięcia – szacował Tadeusz Piekarski.

/RB/

Zobacz również:

Szkoła w Żelisławicach obroniona. Nie zostanie obniżony stopień organizacyjny placówki do klas 1-3. Dzieci będą się uczyć w klasach łączonych

UDOSTĘPNIJ