fot. archiwum prywatne

W samorządzie brakuje młodych ludzi – rozmowa z Piotrem Turczyńskim, kandydatem do Rady Miejskiej i na burmistrza

Rafał Banaszek: Panie Piotrze, zacznijmy od przedstawienia się. Kim Pan jest?

Piotr Turczyński: – Nazywam się Piotr Turczyński, mam 35 lat, mieszkam i urodziłem się we Włoszczowie. Jestem radnym Rady Miejskiej bieżącej i poprzedniej kadencji samorządu. Ukończyłem studia wyższe ekonomiczne o specjalności: gospodarka lokalna i finanse samorządowe. Moja mama Beata jest psychologiem w tutejszej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, tata Jacek pracuje w ZPUE w branży poligraficznej. Moja babcia od strony mamy – Janina Kłos była nauczycielką historii i języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 1. Dziadek – Zdzisław Kłos był znanym we Włoszczowie radcą prawnym. Przodkowie ze strony mojego taty to ludzie zakorzenieni we Włoszczowie od wielu pokoleń. Dziadkowie Cecylia i Jan Turczyński prowadzili gospodarstwo rolne.

Jak kształtowała się Pana ścieżka samorządowa?

Z Włoszczową wiązałem swoją przyszłość i nie wyobrażałem siebie gdzie indziej. Zależało mi na tym, żebym miał wpływ na miejsce, w którym żyję. W wieku 25 lat postanowiłem więc, że wystartuję w wyborach do Rady Miejskiej. Starałem się dotrzeć do wyborców w sposób bezpośredni, przygotowałem swoją prezentację w formie pisemnej oraz postawiłem na drobny wyborczy gadżet w postaci małych słoiczków z miodkiem – do dziś wiele osób nierozerwalnie mnie z tym kojarzy: taki wysoki, co miodki rozdawał… Początkowo skupiłem się na swoim okręgu wyborczym – udało mi się doprowadzić do przejęcia gruntów od spółdzielni mieszkaniowej i zrealizować remonty dróg, parkingów, chodników w mojej części osiedla Broniewskiego. Po czterech latach wyborcy ponownie obdarzyli mnie zaufaniem. Na początku trwającej kadencji zrealizowane zostały remonty dróg i chodników na ulicach Południowa, Spokojna, Polna i Kwiatowa – to druga części mojego okręgu wyborczego.

Utworzył Pan własny komitet wyborczy pod nazwą Komitet Wyborczy Wyborców Piotra Turczyńskiego. Co to za projekt?

Powołanie własnego, niezależnego od partii politycznych komitetu wyborczego, ma dwa równorzędne cele. Pierwszym z nich jest wystawienie kandydatów do Rady Miejskiej we Włoszczowie, drugim wystawienie kandydata na urząd burmistrza Gminy Włoszczowa.

Proszę przybliżyć wasze zamierzenia.

– Coraz więcej mieszkańców naszej gminy ogląda sesje Rady Miejskiej online, powiększa się też grupa osób przyglądających się obradom osobiście. Wszyscy widzą, jaki jest poziom debaty na sesjach i że tej debaty praktycznie nie ma. Wśród radnych są osoby, które przez 5 lat nie zabrały głosu ani razu, 1/3 radnych przez 5 lat nie złożyła żadnej pisemnej interpelacji. Wielokrotnie spotkałem się z głosami mieszkańców nawołującymi do przewietrzenia składu Rady Miejskiej. Coś jest nie tak, jeżeli afery i trudne pytania wyciąga na światło dzienne jedna, dwie, góra trzy te same osoby. Tu przykład: za horrendalnymi wzrostami opłat śmieciowych sięgających 40% rok do roku głos w obronie mieszkańców zabrałem tylko ja. Kiedy o 25% podnoszona była stawka podatku rolnego żaden radny z terenów wiejskich nie zabrał głosu, znowu stanąłem w obronie mieszkańców. Nikogo z radnych – poza mną – nie interesowało, dlaczego nasza gmina nie złożyła wniosków w rządowym programie Polski Ład. Bezpowrotnie przepadło wtedy około 17-18 milionów zł dotacji – odsyłam Państwa do moich interpelacji opublikowanych w BIP-ie, posiadam też oficjalną odpowiedź z Urzędu Gminy, potwierdzającą ten fakt.

Dlatego chce Pan wprowadzić do Rady Miejskiej nowych ludzi ?

– Dokładnie tak. Proponowani przeze mnie kandydaci to osoby niezależne od sił politycznych, to też w znaczącej większości zmiana pokoleniowa. W samorządzie brakuje młodych ludzi, brakuje ich głosu w przestrzeni publicznej, potrzebujemy współdziałania pokoleniowego. Każdy z kandydatów zna potrzeby swojego okręgu, swojej miejscowości, to swoistego rodzaju drogowskazy wytyczające kierunek działań dla Urzędu Miasta i Gminy. Swoim doświadczeniem będę wspierał kandydatów z naszej listy. Sam też ubiegam się o ponowny wybór na radnego w swoim miejskim okręgu wyborczym nr 4 i proszę o Państwa głos.

Rozumiem, że to Pan będzie kandydatem na urząd burmistrza?

Tak panie redaktorze, jestem zdecydowany ubiegać się o poparcie mieszkańców całej Gminy Włoszczowa w wyścigu o urząd burmistrza.

Czym chce się Pan wyróżnić na tle pozostałych kandydatów?

Przede wszystkim chcę wyróżnić się niezależnością w podejmowaniu decyzji i kierunkach działań. Jako kandydat bezpartyjny, spoza politycznego układu, będę miał swobodę współpracy z każdą rządzącą opcją polityczną na szczeblu powiatowym, wojewódzkim czy centralnym. Mówiąc kolokwialnie „z diabłem pójdę”, żeby ściągnąć środki na gminne inwestycje. Wielokrotnie stawałem sam przeciw urzędniczej machinie, mam silną osobowość. W polityce krajowej obserwujemy bezustanną i bezkompromisową walkę polityczną pomiędzy okładającymi się naprzemiennie partiami politycznymi, skupionymi na własnych interesach. Ale w samorządzie terytorialnym bezwzględnie należy się skupić na rozwiązywaniu problemów, z którymi na co dzień muszą mierzyć się zwykli ludzie. To mieszkańcy wybierają nas na swoich przedstawicieli, to im winni jesteśmy naszą służbę i to o ich interesy powinniśmy zabiegać. O ile w skali krajowej beton partyjny jest do tej pory nieskruszony, o tyle w samorządzie terytorialnym jest mnóstwo przykładów skutecznych działań niezależnych komitetów wyborczych.

Gmina Włoszczowa to nie tylko miasto Włoszczowa, ale też okoliczne miejscowości. Jaki element programu skierowałby Pan do tak szerokiej grupy mieszkańców?

– Nasza gmina potrzebuje przeskoku na wyższy poziom. Wszyscy włoszczowscy samorządowcy zabiegają od lat o jedne i te same tematy, przewijają się one we wszystkich materiałach wyborczych. Najbardziej podstawowe to drogi, chodniki, kanalizacja. Uprzedzając złośliwości: widzę ile jest jeszcze do zrobienia w tych ważnych zagadnieniach, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów – podstawowa kwestia to bezpieczne ciągi pieszo-rowerowe z miasta do najbliższych miejscowości. Ale jest jedna bardzo ważna potrzeba – potrzeba rozwoju – potrzeba szerokich możliwości – potrzeba awansu. Moim sztandarowym zobowiązaniem będzie stworzenie terenu inwestycyjnego, przeznaczonego dla inwestycji przemysłowych. Byłby to zalążek, początek tworzenia Włoszczowskiej Strefy Ekonomicznej na wzór tej, która działa od dekady w Jędrzejowie. To jest powszechny postulat wśród ludzi mojego pokolenia – to niezbędny warunek do rozwoju gminy.

We Włoszczowie mamy kilka dużych zakładów pracy dających zatrudnienie kilku tysiącom ludzi. Co według Pana zmieniłaby Strefa Ekonomiczna, o której Pan wspomina?

Zadam proste pytanie – czym skutkuje konkurencyjność na rynku pracy? Skutkuje tym, że pracodawca musi przedstawić bardziej konkurencyjną (lepszą) ofertę pracy niż inni przedsiębiorcy. We Włoszczowie mamy do czynienia z rynkiem pracodawcy, a ja chciałbym, żeby szala przechyliła się na korzyść pracowników. Strefa ekonomiczna to więcej miejsc pracy i pieniędzy w kieszeniach mieszkańców, to więcej pieniędzy do wydania w handlu i usługach, nowe budownictwo mieszkaniowe, przestrzeń dla firm kooperujących, więcej wpływów z podatków dla miasta. Powstanie strefy to byłby skok rozwojowy dla całego mikroregionu.

Według Pana da się odwrócić niekorzystny trend demograficzny?

W ciągu dekady liczba mieszkańców naszej gminy spadła o ponad tysiąc osób. Powinniśmy skorzystać ze wszystkich możliwych sposobów na zahamowanie trendu spadkowego. Jeśli będziemy oferować nowe miejsca pracy, dobre szkolnictwo, opiekę nad dziećmi, jeśli będzie kwitło dzięki temu budownictwo mieszkaniowe, to jest szansa, że młodzi ludzie, którzy myślą jak stąd wyjechać, pozostaną we Włoszczowie. Natomiast ci, którzy dojeżdżają tu z innych gmin naszego powiatu, zamiast dojeżdżać do pracy 20 kilometrów dziennie, kupią mieszkanie lub wybudują dom w gminie, która daje im pracę i możliwości rozwoju. Spójrzmy na przykład gminy Jędrzejów – tam spadek liczby mieszkańców w porównaniu do naszej gminy jest minimalny. Stojąc w prawdzie, trzeba powiedzieć, że Włoszczowa i tak ma szczęście do lokalnych przedsiębiorców. Jest kilka perełek na skalę krajową, jak choćby ZPUE, EFECTOR, STRUNOBET-MIGACZ, OSM. To firmy o stabilnej pozycji rynkowej, duma naszej gminy. Jednak dla prawidłowo funkcjonującego rynku pracy to za mało. Trzeba większej przemysłowej różnorodności i nowoczesności, bo tego potrzebuje młode, nowoczesne pokolenie.

Jest jeszcze jeden ważny temat dla mieszkańców Włoszczowy – chodzi o budowę zakładu wysokogatunkowych protein. Z ostatnich informacji wynika, że inwestor wycofał się z budowy zakładu, jednak z planów nie zrezygnował, gdyż chce przebudować istniejący punkt utylizacji padliny przy ulicy Przedborskiej. Co Pan o tym sądzi?

W moim przekonaniu to temat ważny dla mieszkańców całej gminy Włoszczowa. Tutaj nie powinno być podziałów – kiedy zło dotyka jakąś część naszej społeczności, wszyscy powinniśmy bronić tej jednej zagrożonej grupy – nigdy nie wiadomo na kogo padnie następnym razem. W tej sprawie wielokrotnie zabierałem głos na sesjach Rady Miejskiej oraz Rady Powiatu. Uczestniczyłem w protestach organizowanych przez mieszkańców. Radni powinni stać w obronie ludzi i ziemi, z której się wywodzą – do tego zobowiązuje nas nasze pochodzenie oraz mandat powierzony przez społeczeństwo. Jeśli zostanę burmistrzem Gminy Włoszczowa, to parafrazując klasyka powiem, że na mojej warcie budowy tego zakładu nie będzie.

Dziękuję za rozmowę.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY


Piotr TURCZYŃSKI

UDOSTĘPNIJ